Żałoba nie pyta, czy masz czas. Ona po prostu przychodzi.

Nie zapowiada się. Nie czeka, aż wszystko sobie uporządkujesz. Nie daje wyboru. Przychodzi nagle czasem głośno, czasem po cichu i zostaje na długo. Rozgaszcza się w sercu, w ciele, w oddechu. Zmienia wszystko.

Bo jak dalej żyć, gdy ktoś, kto był całym światem… odchodzi? Jak oddychać tak samo, kiedy jedno miejsce przy stole pozostaje puste i to nie tylko na Święta?

Żałoba ma wiele twarzy. Czasem wygląda jak łzy. Czasem jak milczenie. A czasem jak codzienność, w której funkcjonujesz „na zewnątrz”, ale w środku wciąż jesteś obok tego, co się skończyło.

Nie ma dobrego sposobu na przejście przez żałobę. Nie ma właściwego tempa. Każdy z nas niesie ją inaczej. Ale jedna rzecz jest pewna żalu nie da się przeskoczyć. Można go tylko przeżyć.

To przeżywanie boli. Ale to właśnie ono leczy. Krok po kroku. Dzień po dniu. Czasem minuta po minucie. Aż pewnego dnia… ból przestaje krzyczeć. Nadal jest ale staje się cichym towarzyszem. Przypomnieniem, że to, co kochaliśmy, było prawdziwe.

I choć nikt nie może zabrać Ci żalu, to możesz mieć przy sobie ludzi, którzy nie będą próbować go naprawiać tylko będą z Tobą. Po prostu. Bez słów, bez rad. Obok.

Jeśli dziś jesteś w żałobie nie jesteś sam/a.
Nie musisz być silny. Nie musisz być gotowy. Wystarczy, że jesteś.

Czasem największym aktem odwagi jest pozwolenie sobie na tęsknotę.
I zrobienie tego małego kroku: nie naprzód, ale… ku sobie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *