Część 2
To nie jest opowieść o toksyczności.
To jest opowieść o ochronie, która stała się więzieniem.
Bo za twardą skorupą, sarkazmem, kontrolą i dystansem… często stoi ktoś, kto od lat nie czuł się bezpiecznie.
Ktoś, kto zanim nauczył się kochać nauczył się przetrwać.
Zanim nazwiesz go narcyzem, zadaj sobie pytanie:
Czy on kiedykolwiek był widziany naprawdę nie tylko za to, co pokazuje na zewnątrz?
Czy ktoś nauczył go rozpoznawać swoje emocje, zanim został nimi zalany?
Z psychologicznego punktu widzenia:
Osoby z cechami narcystycznymi bardzo często doświadczyły:
– zaniżonej wartości w dzieciństwie,
– miłości warunkowej („kocham Cię, jeśli…”)
– emocjonalnego zaniedbania lub przemocy.
Ich potrzeba kontroli, perfekcji i dominacji nie wynika z siły ale z chronicznego poczucia braku.
Braku bezpieczeństwa, samoakceptacji, empatycznego kontaktu.
To, co z zewnątrz wygląda jak pycha wewnątrz często jest rozpaczliwą próbą zasłużenia na czyjąś uwagę.
Nawet jeśli wyraża się w formach, które są bolesne.
Nie chodzi o to, by usprawiedliwiać krzywdzenie innych.
Ale o to, by przestać postrzegać narcyzów jak potwory.
To nie potwory. To ludzie.
Czasem bardzo zagubieni, zamknięci w pancerzach, których nikt im nie pomógł zdjąć.
Refleksja na dziś:
Co czujesz, kiedy uświadamiasz sobie, że ktoś, kto Cię ranił, mógł sam być poraniony?
Nie musisz wracać.
Nie musisz przebaczyć.
Ale możesz zrozumieć ,a to czasem zmienia wszystko.
Jutro porozmawiamy o granicach, które są potrzebne także w empatii.