Część 4
„Nie oceniaj, zanim nie zrozumiesz”
Narcyzm to nie wybór. To zbroja, którą ktoś zakłada, by przetrwać świat, który nauczył go wstydu, samotności i bycia niewystarczającym.
Wyobraź sobie dziecko, które nie otrzymało bezwarunkowej miłości.
Które nie miało przestrzeni, by czuć się ważne bez zasług.
Które nauczyło się, że musi być „najlepsze”, „silne”, „bezbłędne”, by zostać zauważone.
To dziecko dorasta i nosi w sobie pustkę, której nie potrafi nazwać.
Buduje wokół niej mur.
Tworzy rolę. Uczy się grać kogoś, kim nie jest.
Tę rolę świat nazwie: „narcyz”.
Przecież to nadal człowiek.
Z ranami, których nie widać.
Z sercem, które boi się odrzucenia bardziej niż czegokolwiek innego.
Z potrzebą akceptacji tak silną, że czasem przybiera ona formę arogancji, kontroli, izolacji.
Nie po to, by kogoś zdominować. Ale po to, by nie zostać znowu zranionym.
To nie jest usprawiedliwienie dla ranienia innych. Ale to jest zaproszenie do zrozumienia.
Zamiast mówić:
„On myśli tylko o sobie”,
spróbuj pomyśleć:
„Co się musiało wydarzyć, że on tak bardzo boi się myśleć o sobie jako kimś małym?”
Zamiast pytać:
„Dlaczego ona ciągle potrzebuje atencji?”,
spróbuj zapytać:
„Czy ktoś kiedyś naprawdę ją dostrzegł bez warunków?”
Refleksja na dziś:
Czy potrafisz wyobrazić sobie, że narcyz nie manipuluje ale walczy o przetrwanie swojej tożsamości?
Czy możesz na chwilę zdjąć etykietę i spojrzeć sercem, nie oczami?
Bo narcyz to nie potwór. To człowiek. Czasem bardzo zraniony.